Brugia – Wenecja w stylu flamandzkim

Belgia na mapie to mały kraj , można go przejechać autem wzdłuż i wszerz w ciągu dwóch godzin szybkością autostradową , respektując ograniczenia szybkości może to potrwać dwa razy tyle. Jednak to nie problem, kraj bardzo ciekawy. Turystycznie i historycznie. Patrząc na mapę widać że pierwsze skrzypce gra zapyziała Bruksela i metropolitalna w stylu Antwerpia. Dla Mnie osoby zainteresowanej historią są jeszcze dwa punkty wręcz fascynujące czyli Gent ( Gandawa ) i Brugia ( Brugge ) zwana Wenecją Północy. To drugie miasto jest klejnotem powstałym w wyniku kapryśnych losów historii tego miejsca.

Brugia a raczej miejsce gdzie teraz się znajduje było znane już za czasów Juliusza Cezara , który po podbiciu plemienia Menapii w I wieku przed Chrustusem, zbudował fortyfikacje chroniące przed piratami. Potem nadeszli Frankowie a IX wieku Wikingowie i wtedy po raz pierwszy pojawia się nazwa Bryggia pochodzące z norweskiego słowa bryggen.

Prawa miejskie Brugia otrzymuje w 1128 roku. Nieco wcześniej od roku 1050 zamulenie okolicy powoduje odsunięcie miasta od morza i dopiero w 1134 roku sztorm tworzy naturalny kanał. Od tego momentu przez dwieście lat Brugia jest jednym z głównych ośrodków handlu suknem, normandzkim zbożem i gaskońskim winem. W roku 1277 zawija do niej flota handlowa z Genui jest pierwszym i głównym pośrednikiem w handlu z krajami basenu morza Śródziemnego a to wydarzenie dodatkowo umożliwiło handel przyprawami z Lewantem i stworzyło z Brugii centrum bankowości. To właśnie w Brugii powstała pierwsza giełda. Dlaczego o tym piszę? Bo to wyjaśnia dlaczego Brugia jest taka piękna, to zachowane w oryginale gotyckie miasto. Dlaczego pozostało gotyckie ? Okres prosperity zakończył się wraz z końcem gotyku , od roku 1500 kanał Zwin ponownie odgrodził miasto od morza zamulając się niemiłosiernie. Przez kolejne 400 lat mimo wielu prób Brugia nie odzyskała swojej potęgi. Skorzystała na tym Antwerpia. Dopiero w drugiej połowie XX wieku coś drgnęło. W latach 70-tych rozpoczęto modernizację i rozbudowę dawnego niemieckiego portu dla U-botów i nastąpił boom turystyczny.

  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia
  • Brugia

Dzisiaj Brugia to klejnot architektury, byłem tam raz a potem raz byliśmy razem z moją Miodową Główką. Ten drugi raz przypadł na okres maseczkowy w momencie rozluźnienia ograniczeń i było jak zawsze gdy razem fajnie. Cztery dni wałęsaliśmy się po zakamarkach miasta pełnych ceglanego gotyku i mnóstwa ważnych i nieważnych detali. Tylko jeden raz Brugia pokazała swe inne oblicze bardziej drapieżne, dzięki któremu przetrwała sztormy historii , zachciało nam się belgijskich wafli i belgijskiej czekolady i weszliśmy do pierwszej z brzegu kawiarni. Horror – za kawę, czekoladę i jednego waflo-gofra słodkiego do mdłości zapłaciliśmy prawie 30 euro – bolało strasznie . Dobra rada – szukajcie gofrów trochę dalej od wieży ratuszowej zwanej Belfortem : ) Poza tym Brugia to miasto kanałów skąd jej przydomek. W sezonie te kanały są zapchane łodziami z żądnymi ,,wrażeń,, turystami z całego świata, tłok jak w Czeskim Krumlowie. Zdjęcia pochodzą z dwóch moich wojaży do tej Mekki turystyki. Nie będę opisywał wszystkich atrakcji – musiałbym napisać grubą księgę pełna dat i ilustracji, ale zatrzęsienie jest tam kościołów, kaplic, kamienic, placów i zakamarków stanowiących pokarm dla oczu i duszy. Fajnie że mam w miarę blisko i mogę w każdej chwili się tam znaleźć.

Brugia

I jeszcze coś – jeśli jak Ja zakochacie się w mieście Brugia w czasie dnia to zobaczcie jak fascynująca jest nocą : )

  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy
  • Brugia w nocy

Dodaj komentarz